Ilość zmiennych sytuacji oraz zwrotów akcji dotyczących organizacji imprez sportowych na przestrzeni ubiegłego roku jest ogromna. Większość z nich wynikająca wprost z nakładanych ograniczeń co do imprez masowych, nie pozawala do końca spokojnie zaplanować dobrze ukierunkowanych działań rozkładając niejeden sezon na obydwie łopatki. Jedyne z pewnych i bezsprzecznie koniecznych dla zdrowia oraz mało zależnych od kaprysów losu, są aktywności które możemy realizować samodzielnie lub w małej grupie. Turystyczna jazda rowerem połączona z pierwiastkiem epickiej przygody, zdecydowanie wpisuje się w ten przyjemny a jednocześnie mało zależny od humorów losu kontekst…

Wychodząc z dwóch prostych założeń – nie idę na trening i jesiennej zmiany podwozia sporo czasu w tym roku spędzę na rowerze. Niezależnie od tego czy planowane zawody odbędą się czy nie, większość pojawiających się możliwości ogranicza jedynie wewnętrzny poziom motywacji. Zdecydowanie dużo łatwiej wyjść spod ciepłego kocyka, jeśli aktywność połączy się z przygodą w gronie przyjaciół, a zarazem pasjonatów o podobnej sportowej zajawce. Tak też stało się tym razem kiedy Waldek, z którym lecimy w tym roku dwie rowerowe wyrypy, zaproponował weekendowy trip. Padło na testowaną już przez niego  trasę rowerową R10 z Mikoszewa do granicy z Federacją Rosyjską i z powrotem. Ogółem około 105 kilometrów, z kilkoma odcinkami zapierającymi dosłownie dech w piersiach…

Trasa poprowadzona Mierzeją Wiślaną, to w zdecydowanej większości ścieżki szutrowe i leśne dukty oraz odcinki ścieżek rowerowych i kilka fragmentów trasy lokalnymi ulicami. Etap ten jest też stosunkowo płaskim dystansem i nakręcenie w ciągu dnia 105 kilometrów jest osiągalne praktycznie dla każdego. Trasy na pewno nie warto polecać dla amatorów typowej szosy, natomiast każdy inny sprzęt, a zdecydowanie gravel czy mtb będzie w swoim żywiole. Bezpośrednia bliskość Bałtyku, malowniczy teren i spajająca te dwa obszary odświeżająca bryza, genialnie komponują się z konwersacyjnym założeniem takiej wycieczki. Dodatkowe zabranie ze sobą zestawu do polowego przygotowania kultowej już kawy z imbirem, oraz nieśmiertelne kanapki z masłem orzechowym robią robotę…

Świat jest taki,
jaki myślisz że jest.
Hawajska Huna

Sobotni trip to także pierwszy długodystansowy test nowego sprzętu – Focusa Atlas w wersji 6.7, oraz kilku rozwiązań co do sposobu zapakowania się na najbliższe wyjazdy – Wanoga Gravel (link niebawem) oraz Poland Gravel Race. Na tą chwilę świetnie sprawdza mi się przednia torba firmy Topeak Frontloader, rozważam także montaż bagażnika oraz zabranie części zaplecza w lekki plecak. Wychodząc z założenia, że oba wyjazdy lecimy “na dziko” czyli śpimy tam gdzie moc z nas opadnie, w tym roku zabieramy także sprzęt biwakowy. Czasu jest jeszcze sporo i na pewno każde z rozwiązań przetestujemy w praktyce, także podczas wyjazdów z noclegiem. Waldek mimo garści żartów zdecydował się jechać wyposażony w sakwy, więc miejsca dla kilku osób na pewno nie zabraknie…

Wszelkie wyjazdy na długie rowerowe wycieczki, to nie tylko pewna forma “treningu” ale przede wszystkim okazja do nauki dla organizmu i psychiki tolerancji na dłuższy wysiłek. Spędzenie kilku dni po paręset kilometrów, po głębszej analizie budzi respekt i zdecydowanie nie warto stawiać w tym przypadku na element baśniowy często wplatany do rzeczywistości. Taki wyjazd to także świetny czas na testowanie odżywiania oraz picia na trasie, co w przypadku ultramaratonów podobnie jak właściwa intensywność jest sprawą kluczową. Niewłaściwe podejście do tematu, bądź zbagatelizowanie nawet jednego z ogniw całej układanki może mieć daleko idące i zdecydowanie odwrotne od zamierzonych skutki…

To moja pierwsza i na pewno nie ostatnia wycieczka na tym odcinku trasy rowerowej R10. Jej ciekawa różnorodność, łatwa logistyka dotarcia i możliwość kombinacji startu, dają bardzo pozytywny zestaw wrażeń. Nawet świadomość że gdzieś tam w krzakach po drugiej stronie szlabanu leżą ” zamaskowani snajperzy” nie jest w stanie zmącić złapanej na kołach równowagi. Zdecydowanie warto się tutaj wybrać po darmową garść dobrej energii…

Z Pozdrowieniem – Marek Mróz.

Niniejszy wpis nie jest sponsorowany. Poniżej zamieszczam ciekawe linki afiliacyjne do wartościowych książek o pasji związanej z rowerową przygodą. Dokonując z nich zakupu, wesprzesz rozwój bloga. Dziękuję.

1. Naprawa i konserwacja rowerów -poradnik – kupisz tutaj,

2. Podręcznik przygody rowerowej – kupisz tutaj,

3. Campa w sakwach, czyli rowerem na dach świata – kupisz tutaj.