W sumie to nie pamiętam skąd wziął się pomysł na wyjazd do Włoch i udział w jednej z największych na świecie imprez rowerowych w wersji typowo bikepakingowej, o wdzięcznej nazwie Tuscany Trial. Z tego co pamiętam garść kamieni do sadzawki wrzucił Waldek Miś, a potem wszystko poszło z automatu. Zapisanie się, opłata startowa oraz ogarnięcie certyfikatów medycznych. W ostatnich tygodniach plan na Tuscany Trial 2023, a dokładniej X edycję tej imprezy, która w tym roku przybrała kryptonim “The Ring”, zaczął nabierać rozpędu.

Tegoroczny Tuscany Trial to bikepakingowa podróż przez Toskanię, w której według oficjalnie nadanych numerów startowych weźmie udział bagatela 4852 osoby, w tym nasze przypadkowo skomponowane niczym w epoce lodowcowej stadko z numerami: Waldek – 318, Grzesiek – 132, Marek – 651. Na liście startowej dostępnej tutaj, znaleźć można jeszcze kilkanaście polsko brzmiących nazwisk, ale generalnie w tej jednej z największych na świecie imprez tego typu, jadą ludzie z prawie każdego z jego zakątków.

Nasze podstawowe założenia można zapisać w czterech podstawowych obszarach. Oczywistej logistyki dotarcia oraz powrotu z imprezy, ogarnięcia się i sprzętu zarówno do jazdy jak również ekwipunku biwakowego, akcesoriów foto video zabranych w celu realizacji filmowo zdjęciowych pamiątek z wyjazdu oraz przygody będącej w sumie wypadkową wszystkich trzech poprzednich wektorów. Całej pikanterii tego wyjazdu dodaje 470 kilometrów planowanej trasy oraz jakieś 7900 metrów łącznych przewyższeń.

W podróż do Włoch udajemy się stalowym dyliżansem Misia, objuczonym trzema osobami, bagażem oraz rowerami. Formalnie po jakiś 17 godzinach jazdy, niemożliwej do oszacowania ilości pitstopów, powinniśmy zameldować się w w miejscu docelowym w środę późniejszym popołudniem. Dzień ten zapewne przeznaczymy na rozprostowanie pogniecionych kości i poprzekracanych kilkunastoma godzinami jazdy ścięgien.

Rower. Jadę grawelem – Focus Atlas 6.7, którego ostanie modyfikacje opisałem w artykule, a wcześniej omówiłem na kanale yt. Przed wyjazdem zdecydowałem się na trzy czynności techniczne: ogólne ogarnięcie i przesmarowanie roweru, w szczególności napędu, linek i piast, wymianę łańcucha oraz założenie nowych opon. Co od napędu postawiłem na smary ceramiczne, łańcuch niekierunkowy Dore oraz dokładnie te same opony co fabryczne – WTB Riddler 45x700C. Sprzętowo zabezpieczam się w dwie zapasowe dętki, łatki, smar, dwie spinki, pompka, naboje do pompki, taśma izolacyjna, zapasowe śruby do bagażnika i kilka raps różnej długość.

Tylko przygoda sprawia,

że niektórym udaje się poznać siebie.

Andre Gide

Rower zostanie objuczony torbą Topeak Front Loader na kierownicy ( namiot i materac ) oraz kierowniczką Jacpack, w której wylądują podręczne akcesoria. Na górze ramy roweru kolejny Jack na podręczne przekąski, kable, kamerkę i powerbank. W ramie standardowo znajdą się dwa bidony, natomiast bagażnik zostanie objuczony dwoma sakwami Crosso. Jedna przeznaczona na zapasowe ubrania i narzędzia, drugą wypełni szpej do nagrywania, śpiwór oraz ciuchy do spania i na miasto. Generalnie pewnie i tak wszystko się pomiesza, ale z założenia tak to mniej więcej wygląda.

Jak wspomniałem trasę Tuscany Trial 2023 planujemy pokonać w 4 dni, bez zbędnego ciśnienia po jakieś 120 km codziennie. Noclegi z założenia będą pod gołym niebem ( namioty ), choć środkowy rozważamy ogarnąć gdzieś na kwaterze, żeby trzeciego dnia nie przepędzano nas z każdej knajpy. Zapewne swoje zrobią także wspomniane wzniesienia, temperatura, możliwy deszcz oraz kilka dni z rzędu w siodle. Jednym słowem przygoda i zbyt dużo zmiennych by wszystko poszło zgodnie z planem.

Z wyjazdu na Tuscany Trali planujemy relację filmową, garść reportażu zdjęciowego oraz opis samego udziału w formie artykułu. Założenie to wymaga zabrania ze sobą sporej ilości sprzętu foto i video, tym bardziej iż nie nastawiamy się na materiał nagrywany telefonem, zapewne można i tak ale w tym przypadku temat jest po prostu za gruby aby potraktować go nazbyt zwyczajnie. Formalnie zabieramy dwie kamery sportowe Dji, drona Mavic Mini, jak zawsze podręczne telefony oraz “pierdylion” zapasowych baterii kart pamięci, kabli, ładowarek, statywów oraz powerbanki. Nie będziemy tego na pewno ważyć, ale sam szpej techniczny zapewne nieco podniesie całkowitą masę naszych jednośladowych pojazdów.

Sporo niepokoju budzi także świadomość powrotu na własne życzenie i za własne pieniądze, do strefy nieco ekstremalnego dyskomfortu. Temat potęguje fakt, iż formalnych przygotowań do startu było w zasadzie niewiele, kilka wycieczek po 60 – 80 km i jedna dłuższa powyżej 100 km. Toskania to po jednej stronie epicka przygoda, po drugiej ekstremalne lanie dla organizmu. Taki koktail ma również dodatkową zaletę, niesamowicie zmienia perspektywę własnego spojrzenia na najbliższe otoczenie. Będąc gdzieś w środku niczego, zaczynasz doceniać smak kawy, ciepłą wodę w kranie, wygodny fotel i prysznic. Jesteś tylko Ty, rower, przygoda i pasja…

Dobra energia dla Was – Marek Mróz.

Niniejszy wpis nie jest sponsorowany. Poniżej zamieszczam ciekawe linki afiliacyjne ( 3 pierwsze pozycje ) do wartościowych książek lub kanałów o pasji związanej z rowerową przygodą. Dokonując z nich zakupu, wesprzesz rozwój bloga. Dziękuję.

1. Naprawa i konserwacja rowerów -poradnik – kupisz tutaj,

2. Podręcznik przygody rowerowej – kupisz tutaj,

3. Campa w sakwach, czyli rowerem na dach świata – kupisz tutaj.

4. Sakwy rowerowe jakie polecam – kupisz u Karola z Kołem się Toczy,

5. Ciekawe trasy (poradnik Karola Wernera z Kołem się Toczy) możesz poznać – tutaj,

6. Kanał Filmowy Waldemar Miś – Tutaj.