Jadąc do Iranu możesz śmiało założyć, że raczej nie schudniesz. Tutaj w pewnym sensie ciągle się je. Organoleptyczna wycieczka po irańskim karawanserai, to spora dawka bodźców od wzroku, poprzez węch na smaku oczywiście skończywszy. Typowy targ, to splot tak wielu różnorodnych oferowanych artykułów i usług, że ogarnięcie tego za jednym razem graniczy wręcz z absurdem. Ogrom przypraw, miesza się tutaj z niezliczonymi rodzajami ziół i herbat. Różnorodne, kiszone, suszone lub świeże owoce, kontrastują ze stoiskami gdzie wegetarianom zaglądać dla własnego zdrowia nie polecamy. Setki odcieni irańskich czerni, obijają się z kolei w lustrze bogactwa kolorów legendarnych perskich dywanów. Jaki jest zatem prawdziwy Iran od strony lokalnej… ?

Posiłki to bardzo ważna część życia Irańczyków, pełnią one rolę istotnego elementu życia społecznego, które przejawia się przede wszystkim jako czas spędzany z bliskimi. Przygotowywanie potraw na świeżym powietrzu, wszechobecne bakalie, owoce i słodycze, to nieodłączna część życia tutejszych mieszkańców. Irańska kuchnia ma w sobie wiele naleciałości z okolicznych regionów, bardzo często trąci elementami kuchni tureckiej i indyjskiej oraz kaukaskiej, bałkańskiej i rosyjskiej. Co ciekawe, to samo danie w Iranie może różnić się od siebie w różnych częściach tego kraju, w zależności od zastosowanych składników czy przypraw.

Najważniejszym posiłkiem w Iranie jest kolacja. Jadana bardzo późno, bo w granicach godzin 20:00 – 22:00, jest zarazem najbardziej obfitym posiłkiem całego dnia. W pewnym sensie wiąże się to z obowiązującym tutaj okresowo  ramadanem, gdzie w czasie dnia Irańczycy całkowicie poszczą, by po zapadnięciu zmroku kiedy to Allach “nie widzi” zasiąść tłumie w lokalnych barach i przydrożnych knajpkach. Irańskie śniadania są z kolei bardzo skromne, kawałek chleba, plasterek miodu, biały ser i dżem to ich podstawa. Obiady, do których Irańczycy zasiadają pomiędzy 12:00 – 15:00 to najczęściej kebab lub zupa o wdzięcznej nazwie asz. Każdy posiłek w Iranie kończy się zawsze gorącą herbatą. Pije się ją tutaj po prostu litrami…

Całość potrzebnych do posiłków produktów oczywiście należy wcześniej zakupić. Pod tym względem Iran jest niesamowicie specyficzny, a kwintesencją tego tematu są tzw. Karawanserai. To bardzo ciekawe miejsce, dawny azyl i zarazem postój ciągnących przez te tereny karawan, przekształcił się obecnie w nieskończony labirynt sklepów i sklepików. Karawanserai są sercem tradycyjnego irańskiego miasta, można tu kupić praktycznie wszystko: żywność, artykuły drobnego lub grubego agd, ubrania, rękodzieło i biżuterię. Jesteście ciekawi jak wyglądają takie targi ? Ano wyglądają tak:

Posiłki w Iranie tradycyjnie spożywa się na podłodze, a mówiąc dokładnie na dywanie. Na rozłożoną sofre (ceratę), trafiają w zależności od potrzeb i pory rozmaite dania i owoce w tym ogórki… tak w Iranie ogórki traktuje się jak owoce. Najczęściej spotykanym elementem dań jest wspomniany już ryż i jedna z jego najlepszych na świecie odmian – basmati. Ryż podaje się do kebabów oraz gulaszów (choresz). Ryż jest najczęściej duszony, a przysmakiem są przypalone chrupiące płaty (tahdig). Podaje się go również z ziołami, a także bobem lub fasolką szparagową. Zamawiając danie w lokalnej knajpce zawsze możesz się spodziewać ogromnego kopca ryżu. Ryż jest po protu wszędzie…

Gdy wszyscy szukają krzeseł, lepiej usiąść na podłodze…

Przysłowie Irańskie

Irańska kuchnia, w trzech słowach jest prosta, praktyczna i smaczna. Najpopularniejszym daniem jest irański kebab, czyli mięso, ryż, pieczone pomidory z dodatkiem garści zieleniny oraz dania zawierające genialnie smaczny, wspomniany już irański ryż. Podstawą wszystkich posiłków szczególnie śniadań, jest także Irański chleb, mający aż 8 rodzajów:

  • sangak – przyjmujący formę drożdżowego placka wypiekanego na kamieniach,
  • lawasz – bardzo cienki placek bardziej przypominający papier niż chleb,
  • taftun – nieco grubszy od lawasza chleb wypiekany w piecach z mleka, jajek, mąki i jogurtu,
  • qandi – słodkie okrągłe placki,
  • boget – do złudzenia przypominający francuskie bagietki,
  • komadż – słodkie bułki z kminkiem lub sezamem.

Wykładnią wszelkich napojów w Iranie jest oczywiście herbata, globalnie uprawiana w regionach nadkaspijskich. Herbatę pije się w bardzo charakterystyczny sposób wraz z kandem – kostką cukru, którą najpierw wkłada się do ust po czym popija herbatą. Ciekawostki jakie można spotkać, to dwa napoje: douq – napój z jogurtu z wodą, ziołami i płatkami róży oraz chokszir – słodki napój z wodą różaną i jakby to miało nieapetycznie zabrzmieć dodatkiem nasion stulichy psiej. Okazjonalnie możemy trafić na kawę w saszetkach 3w1, choć generalnie w Iranie trzeba się przygotować na kofeinowy detoks. Nie kupimy również w sklepach irańskich alkoholu, który oficjalnie choć nie dla wszystkich jest zakazany. Sporadycznie można na trafić na piwo bezalkoholowe. Jedynym wyjątkiem w tej kwestii cieszą się Ormianie, których zakaz ten nie obowiązuje, i to u nich najczęściej Irańczycy zaopatrują się w nielegalne dla nich trunki. Warto zauważyć także, że w Iranie nieco inaczej płynie czas. Weekend tutaj przypada na czwartek i piątek, a oficjalnie pracuje się od 8:00 – 16:00 przy czym należy uwzględnić, że różne obiekty same sobie ustalają czas pracy. W kwestiach bezpieczeństwa ciekawostką jest także wszechobecność aptek, określanych tutaj jako doru-chone (domy leków) gdzie większość asortymentu w tym antybiotyków, jest dostępna bez recepty.

Najpopularniejsza w Iranie zupa to sup-e quracz, zupa z kurczakiem i makaronem, nieco podobna do naszego rosołu. Inne z zup zawierają z kolei jęczmień, pieczarki, lub szpinak oraz ciekawa zupa o konsystencji kremu, zupa asz. Asz z racji jego bardzo dużej pożywności gdyż zawiera najczęściej makaron lub soczewicę, jest często osobnym daniem. Ciekawą alternatywą są także dania stricte wegańskie, bakłażany z jogurtem, grillowane warzywa i placki ziemniaczane. Swoistą magią wszystkich irańskich potraw są przyprawy. Ich bogactwo w Iranie wręcz poraża na uliczkach miejskich bazarów. Występujące zarówno solo jak i formie mieszanek (advije) tworzą wielkie kolorowe kopce. Najpopularniejsze to: cynamon, kurkuma, imbir, sumak. Dodatki do dań- suszone limonki, szafran, płatki róż oraz suszony jogurt. Najwięcej emocji budzi oczywiście szafran – drobne czerwono pomarańczowe niteczki pozyskiwane z krokusów, rosnących głownie na terenach północno wschodniego Chorasanu.

Kebab to zdecydowanie najpopularniejsze mięsne danie, które w zależności od miejsca przyrządzane jest z wołowiny, kurczaka, baraniny lub podrobów wspomnianych stworzeń. Mięso jest grilowane na długich metalowych rożnach, doprawiane sumakiem lub cytryną. Do kebabu podaje się oczywiście ryż, zioła i grilowane pomidory. Alternatywą kebabu jest natomiast gulasz o nazwie choresz. To duszone wraz z ziołami u warzywami mięso podawane jest z orzechami, bakłażanem, granatami, grochem, pastą pomidorową lub… frytkami. Swoistą odmianą choreszu jest dizi – gulasz z jagnięciny, warzyw strączkowych, ziemniaków, pomidorów i limonki. Przemieszczając się po Iranie, postanowiliśmy smakować tylko i wyłącznie tradycyjnych potraw. Choć czasem wypicie napoju, w którym pływały bliżej nieokreślone spleśniałe pestki początkowo mogło budzić pewną dozę wątpliwości, warto smakować życia i próbować lokalnych specjałów…

Istotne w Iranie są także słodycze i desery. Słodycze często charakterystyczne dla danego regionu to także często poobiednia przekąska lub prezent. Desery przygotowywane w domu to mieszanina ryżu z szafranem, kardamonem, wodą różaną i cukrem, a także znana i lubiana chałwa, wyrabiana w Iranie z mąki pszennej z masłem  kardamonem i wodą różaną, podawana najczęściej na… pogrzebach. Bardzo popularny jest także mrożony makaron polany słodkim syropem, wodą różaną oraz sokiem z limonki. Irańczycy wręcz tonami jedzą także prażony słonecznik, oraz pistacje, których cena wbrew pozorom wcale nie odbiega od naszych realiów. No i na koniec oczywiście irańskie lody, zupełnie inne niż nasze. Swoją elastyczną konsystencję zawdzięczają jednemu ze składników, sahleb – sproszkowanej bulwie storczyka. Rządzą lody Szafranowe i Marchewkowe, i jedne i drugie to istna miazga dla kubków smakowych…

Na osobny akapit w tym wpisie zasługuje komunikacja miejska, a w zasadzie coś co z grubsza przypomina komunikację miejską. W pigułce wygląda to tak, że Tutaj wszyscy jadą wszędzie, a pomiędzy tym wszystkim przechodzą sobie ludzie… Wbrew pozorom ten nieco skrajnie niebezpiecznie wyglądający system poruszania się, ma sporo zalet i niepisanych zasad. Przede wszystkim ruch jest stosunkowo płynny i auta wjeżdżają “na lakier” miedzy siebie, nikt na nikogo nie krzyczy, nie denerwuje się i nie wystawia bez potrzeby środkowego palca przez okno. Przechodząc przez jezdnię jako pieszy, oprócz swoistego wstrzelania się w okienko, trzeba pamiętać że jak już wszedłeś to idziesz. Możesz ewentualnie się tylko zatrzymać, ale pod żadnym pozorem nie możesz się cofnąć. Kierowcy zawsze “celują ” w przestrzeń za Tobą, więc jeśli nikt nie popełni wspomnianego błędu wszystko elegancko funkcjonuje, niczym trybiki w szwajcarskim zegarku. Niekiedy wygląda to nieco groźnie, niekiedy komicznie, ale przez kilkanaście dni pobytu nie byliśmy świadkami żadnego niebezpiecznego zdarzenia drogowego. Cóż da się ? Da się…

Zurchane to Irańska sztuka walki, która łączy w sobie kult siły, odwagi oraz troskę o tężyznę fizyczną. Jej korzenie sięgają głębokiej kultury perskiej gdzie w tzw. Domach Siły, do których wstęp dawniej mieli wyłącznie mężczyźni, odbywały się o odbywają obecnie treningi tej dyscypliny. Łączą one w sobie sztukę walki, trening siłowy najczęściej z charakterystycznymi maczugami i łańcuchami, gimnastykę oraz podstawę Zurchane – zapasy. Początkowo domy siły były miejscem wyłącznie przygotowania mężczyzn do walki, jednak po rewolucjach jakie przebył Iran, stały się także miejscem kultu ducha i filozofii. Obecnie Zurchane jest swoistym dziedzictwem dawnej kultury, to zaszczyt że mogliśmy uczestniczyć w pokazowym treningu, dodatkowo zorganizowanym wyłącznie dla nas.

Garść doświadczeń zebranych w Iranie, to nie tylko wartości docierające do nas organoleptycznie. To także masa spostrzeżeń, przemyśleń i różnorodnych zachwytów. Czas jaki pozwala spojrzeć z zupełnie innej perspektywy, pozwala cieszyć się prostych spraw, zjawisk i trywialnych sytuacji. Mając świadomość że jesteś w tym miejscu, masz jednocześnie wiedzę że nie możesz być wszędzie, świat jest po prostu za wielki. Dlatego właśnie warto korzystać z życia, łapać ulotne okazje, poznawać i doświadczać życia na wszystkich jego ciekawych, pozytywnych i inspirujących płaszczyznach…

Z Pozdrowieniem – Marek Mróz & Andrzej Panek

Niniejszy wpis nie jest sponsorowany. Poniżej zamieszczamy ciekawe linki afiliacyjne do literatury o Iranie, dokonując z nich zakupu, wesprzesz rozwój bloga. Dziękujemy.

Zrozumieć Iran – kupisz tutaj,

Irań – Państwo i Religia – kupisz tutaj.